Dzień święty święcić!

/źródło:DKMS/

Przy okazji końca tygodnia, początku nowego czy w przypadku chrześcijan, osób wierzących - świętej niedzieli warto spojrzeć na minione dni i pomyśleć z odrobiną dystansu na swoje życie . Bez względu na płeć, orientacje seksualną, kolor skóry, wiarę, pochodzenie czy cokolwiek co sprawia, że dla otoczenia możemy się wydawać "inni" - wszystkich ludzi powinno łączyć jedno - bycie dobrym człowiekiem. I na codzień i od święta. 
Sama wierzę w karmę, że jeśli ja nikomu nie czynię krzywdy ani słowem ani czynem, to mi się nic takiego też nie stanie. Nie zawsze się to sprawdza, ale nic nie dzieje się bez przyczyny i nawet jeśli jest to coś złego, to jest po to aby wyciągnąć z tego jakieś wnioski na przyszłość albo być może tak jak po burzy wychodzi słońce, po tym złym pojawi się coś bardzo dobrego.

Dlaczego o tym mówię? Od dłuższego czasu noszę w portfelu kawałek plastiku z moim imieniem i nazwiskiem w biało czerwonych barwach. Mam go już na tyle długo, żeby o nim zupełnie zapomnieć i dzisiaj w niedzielny poranek oglądając w telewizji poranne programy sobie o nim przypomniałam.

I nie tylko o nim.

Choroba nowotworowa była obecna w moim życiu nim się jeszcze urodziłam. Zmarły na nią moje obie babcie. Pewnie każdy z nas zna kogoś kto zmarł lub choruje na raka. Doskonale pamiętam moment gdy jako siedemnastolatka postanowiłam wpisać się do bazy Dawców Szpiku. Oczywiście nie mogłam tego zrobić ze względu na wiek, ale postanowiłam, że będzie to jedna z pierwszych rzeczy które zrobię jako pełnoprawna dorosła. "Chcesz rozśmieszyć Pana Boga? Opowiedz mu o swoich planach" jak mówi Woody Allen. Zaraz po wakacjach kiedy wróciłam na ostatni rok w liceum, do klasy maturalnej, przez głupi ból kolana zaczęto i u mnie podejrzewać chorobę nowotworową. Czekanie na wyniki badań ciągnęło się w nieskończoność, a ja zamiast planować swoją przyszłość, zastanawiałam się czy zdążę zdać maturę. Najgorszemu wrogowi nie życzę takiego strachu i paniki. Doskonale pamiętam jak w pewien styczniowy dzień stojąc przed szpitalem otwierałam kopertę z wynikiem badania. Myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Bardzo mocno padał śnieg i koperta z każdą sekundą zaczynała zamakać ale nie mogłam już dłużej czekać. Szpik czysty, bez żadnych zmian zapalnych. A mały winowajca całego zdarzenia ma kilka milimetrów i jest odłamkiem mojej własnej kości która ukruszyła się przy jakimś uderzeniu/upadku którego nawet nie pamiętam. Nauczyło mnie to jeszcze większego szacunku i pokory do własnego życia. 


Jesteśmy zdrowi, mamy co jeść i gdzie spać co sprawia, że jesteśmy bogatsi niż większość świata. A by pomóc innym, samemu poczuć się lepszym człowiekiem potrzeba naprawdę niewiele. To nic nie kosztuje, jedynie odrobinę czasu


Fundacja DKMS – Baza Dawców Komórek Macierzystych Polska :

http://www.dkms.pl/pl




Znajdź swojego genetycznego bliźniaka i być może uratuj komuś życie. Wystarczy pobrać wymaz z wewnętrznej ścianki policzka i odesłać dwie pałeczki z formularzem lub przy okazji różnych akcji zrobić to osobiście.

Możesz odmienić życie nie tylko jednemu człowiekowi ale całej jego rodzinie. Być może ktoś właśnie czeka na Twój szpik ... 

Po więcej informacji odsyłam Was na stronę DKMS-u : http://www.dkms.pl/pl
Oraz ich facebooka, na którym wiele wzruszających historii: https://www.facebook.com/fundacja.dkms.polska?fref=ts


Dużo zdrówka dla Was na nadchodzący tydzień, u mnie skończyło się na antybiotyku i tygodniowym zwolnieniu, po jednym dniu w łóżku już mnie wszystko boli i dzisiaj już musiałam usiąść do komputera coś podziałać i skontrolować uczelniane sprawy.
Trzymajcie się, cześć i czołem! :)

M.

Komentarze

  1. Fantastyczna i bardzo szczytna akcja! Niestety dawcą szpiku można zostać, ważąc powyżej 50 kg, więc ja nie mam tej możliwości.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty