Jak zdać prawko?






1. Dobry instruktor to podstawa. Taki przy którym dobrze się czujemy i nie wprowadza nerwowej atmosfery. Po to płacimy mu pieniądze, żeby nas nauczył, a nie krzyczał, nawet jeśli po raz 10 robimy ten sam błąd.

2. Jazda w strefie egzaminacyjnej! Pełno tam różnych miejsc pułapek zastawionych na egzaminowanych więc dobrze nauczyć się je "rozbroić" z instruktorem na jazdach. Nawet jeśli mamy daleko do miejsca egzaminu - naprawdę warto dojechać autobusem, pociągiem etc i ...

3. Zapoznać się z terenem. O wiele lepiej jeździ się po ulicach które już znamy. Wiemy jak prowadzą znaki, gdzie są najbliższe skrzyżowania. Umówmy się - tak naprawdę uczycie się zdać egzamin, w świecie rzeczywistym - trzeba być ostrożnym i czytać znaki, wiedzieć co się dookoła dzieje, ale jak popełnimy małą gafę (oczywiście w granicach rozsądku) nic się nie stanie.

4. Bądź kulturalny i kontaktowy. W trakcie egzaminu nie można (chyba) prowadzić prywatnych rozmów, ale czasami wystarczy grzecznie się przywitać, podać rękę, żeby zrobić dobre wrażenie. Sama podczas wyjścia z budynku do samochodu otworzyłam mojej pani egzaminator drzwi, bo była obładowana teczką i parasolem, zagadałam którym samochodem jedziemy. Niby głupotka, ale automatycznie robimy dobre wrażenie na egzaminatorze.

5. Myśl głośno. Tak, gadałam do siebie w trakcie jazdy. Mówiłam, że nie widzę pieszych zbliżających się do jezdni, że za chwilę muszę włączyć prawy kierunkowskaz, ale to dopiero jak minę wjazd na posesję, etc etc. Pewnie śmiesznie to wyglądało i brzmiało, ale tak robiłam na jazdach i instruktor polecił mi tak zrobić na egzaminie. Wiecie dlaczego? Usłyszałam to na jednym z filmików o przygotowaniach do egzaminu. Postawcie się w sytuacji egzaminatora. Wsiada do samochodu z obcą osobą. Nie wie czy tak naprawdę potrafi jeździć, czy ma obycie z samochodem. Kiedy słyszy, że wiemy co robimy, że myślimy co robimy, sam poczuje się bardziej komfortowo i nie będzie kurczowo trzymał nogi nad pedałem hamulca. Prędzej przymknie oko na to na co może przymknąć oko i prędzej otrzymamy satysfakcjonujący wynik egzaminu.

6. Myśl tylko o tym co robisz w tej chwili. Czyli ciąg dalszy poprzedniego punktu. Mi bardzo to pomogło opanować stres. Bo o tym stresie zapomniałam. Koncentrowałam się tylko na tym co robię, o czym powinnam pamiętać i co będę musiała za chwilę zrobić. Dlatego tak ważne jest to mówienie, bo myśl może nam szybko uciec w złym kierunku, a kiedy mówimy to na głos, łatwiej jest się skoncentrować na danej czynności. 

7.Znaj swoje słabe strony. I ćwicz je dwa razy bardziej. Uda się. Jak nie za 10 to za 20 razem. Zależy co to jest, ale niewykluczone że w ogóle nie będziesz miał/miała na egzaminie. Jeśli nie czujesz się w czymś mocny - a instruktor sam tego nie zauważy, powiedz mu o tym, że chcesz coś powtórzyć. Ty płacisz i Ty decydujesz na co wykorzystujesz ten czas.

8. Tylko spokój może Cię uratować. Nawet jeśli w środku Ciebie się kotłuje. Absolutnie nie daj tego po sobie poznać. Ja każdy postój na np światłach wykorzystywałam na kilka głębokich wdechów. Organizm się uspokajał, serce tak szybko nie uderzało, a ja byłam gotowa na ciąg dalszy.

9.Rozjeździj się. Albo nie. To bardzo indywidualna sprawa. Są różne szkoły, jedni jeżdżą przed egzaminem ze swoim instruktorem - inni nie. Sama nie wiedziałam co zrobić, jednak zwykle po około dwóch godzinach jazdy siadała mi koncentracja i robiłam głupie błędy, dlatego zdecydowałam się nie brać dodatkowej godziny przed egzaminem. W sumie nie jeździłam 5 dni przed egzaminem więc całkiem dużo. Ale tak jak mówię - każdy musi to dopasować do siebie.

10. Nastawienie - moim zdaniem najważniejszy element. Nie myśl czy zdasz czy nie zdasz. Najlepiej w ogóle o tym nie myśl. Koncentruj wszystkie myśli na technicznej stronie egzaminu. Kiedy czekałam na swój, przyglądałam się innym zdającym na placu manewrowym. I zamiast wałkowania w głowie "nie zdam, nie zdam", myślałam np w którym miejscu na górce mam zatrzymać samochód. Wiedziałam gdzie. Wiedziałam, że gdzie powie egzaminator. Ale oszukiwałam umysł nastawiając go na jazdę samochodem, nie egzamin.

Mimo tego, że swoje prawo jazdy od tygodnia noszę już w portfelu, ciągle jeszcze nie wierzę, że się udało. Ale myślę sobie też, że jeśli ja zdałam - to każdemu się uda. Strach ma wielkie oczy, w końcu to TYLKO egzamin, który w perspektywie całego naszego życia, ma małe znaczenie. Od stycznia zmieniają się przepisy i tym razem już szans na przesunięcie się ich o kolejny rok nie ma więc to ostatnia szansa na zdanie prawa jazdy na starych zasadach. Trzymam kciuki i chętnie poczytam czy moje rady się przydały oraz czy kierowcy się ze mną zgodzą :) 
Pozdrawiam
M.

Komentarze

  1. Dobry wpis! :)
    Na szczęście ja już od 10 lat mam za sobą ten etap :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie nadal czeka egzamin... wezmę sobie twoje wskazówki do serca :)

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie to zdecydowanie strach. robiłam prawko dawno temu. oblałam. potem nie podchodziłam i żałowałam. cały kurs + egzamin miałam za darmo. w przypadku nie zdania już musiałam płacić za egzamin. teorie zdałam na 100%, oblałam jazdę. dlaczego? nerwy i nerwy. mam tak przed każdym egzaminem. moim zdaniem z instruktorem dobrze jezdzilam. jakbym nie wiedziala,ze to egzamin to bym może zdała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz też bardzo żałuję, że nie zmobilizowałam się i nie próbowałam za pierwszym razem do skutku, bo może z każdym kolejnym egzaminem stres byłby mniejszy :D Sztuka w tym żeby właśnie zapanować nad swoimi nerwami, wiem że to trudne, ale da się! :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty